21.10.2013

Miłość Zakazana cz. IX

Gomenasai! Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale nie miałam czasu. Sprawy rodzinne... Ale teraz Zapraszam was na kolejny rozdział "Miłości Zakazanej"

Miłość Zakazana cz. VIIII

Miałem dość. Teraz to już koniec. Skończe z tym raz na zawsze. Otworzyłem okno i oceniłem wysokość. Nie zabije się skacząc. Będą bolały mnie nogi od skoku, a także zapewne dupa jak spadne na nią, ale nie zgine. Miejmy w każdym bądż razie nadzieje. To było pierwsze piętro więc powinienem się połamać. Skacząc zdałem sobie sprawe z mojej głupoty. Upadłem na tyłek który piekł żywyn ogniem. Bolało jak diabli. Nogi to mi prawie urwało. Ale dałem rade. Zbierało się na deszcz. No pięknie. Jak zawsze kiedy wychodze. Postanowiłem iść do kolegi. Jedynego, którego tutaj znałem. Niechodziłem do niego ale w szkole z nim gadałem. Wiedziałem gdzie mieszka bo dużo z nim gadałem i pare razy u niego byłem. Mieszkał niedaleko więc mogłem spokojnie do niego iść. Po jakimś czasie byłem przed jego drzwiami.Zapukałem do drewnianych drzwi. Po chwili otworzył mi Nathaniel. Mój najlepszy i jedyny przyjaciel. Wiedział o mnie wszystko. Zdziwilem go. Wpuscił mnie do środka i dopiero teraz zauważyłem swój stan. Byłem cały przemoczony. I płakałem. Tego akuratnie nie zauważył. Pomógł mi się rozebrać i zaprowadził do pokoju. Było mi zimno więc dał mi koc. Po chwili dostałem też ciepłą cherbatę. Usiadł koło mnie na kanapie i patrzał na mnie oczami cierpiętnika. Tak mi się w każdym razie wydawało. po jego głosie mogłem stwierdzić, że martwił się o mnie.
-Słyszałem. Nie martw się. Jakoś przez to przejdziesz. Flame cię kocha i nie pozwoli ci się załamać.
-Wiem, że mnie kocha! Ale on nie rozumie co ja czuję. Nie rozumie jak to jest stracić rodziców. Ma obu! Jestem ciekaw co by zrobił na moim miejscu.
Wściekłem się. Odłożyłem kubek na stół i przycisnąłem kolana do piersi. Nat przytulił mnie a ja złapałem się jego koszuli, nos wcisnąłem w zagłębienie jego szyji. Poplamiłem mu też trochę pierś. Byłem załamany. Zaraz pewnie będą dzwonić wypytywać gdzie jestem i co robię. Jak pomyślałem tak się stało. Już po chwili mogłem słuchać jedną z ulubionych piosenek. Razem z Flamem uwielbaliśmy jej słuchać w nocy. Jak nie mogłem spać to puszczał ją i cichutko mi ją śpiewał aż nie zasnąłem. Teraz znowu ją usłyszałem. Rozpłakałem się jeszcze mocniej. Nathaniel odebrał za mnie a ja mogłem usłyszeć zdesperowany głos Kyoniego. Pytał się gdzie jestem a kiedy usłyszał, że u Nata, to trochę się uspokoił. Powiedział też: "Uważaj na Michaela". Nie, on wcale tego nie powiedział. Nie to nie prawda, to absurd. Wiedział jak reaguję na to imię. Że go nienawidzę. Wziąłem imię od mojego wujka kiedy rodzice zginęli. Nie chciałem tego pamiętać. Moja mama zawsze tak czule wymawiała to imię. Jeśli to było możliwe, to rozpłakałem się jeszcze bardziej na wspomnienie o mamie. Wiedział o tym tylko Kyoni i Nathaniel. Nie chciałem tego powiedzieć Flame'owi. Teraz to nie było by fair. Okłamałem go. A on by mnie znienawidził.
-Znienawidzi mnie.
-Kto? Za co?
-Flame. Nie powiedziałem mu.
-O czym?
-O moim prawdziwym imieniu.
Wyszeptałem prawie niesłyszalnie. On tylko mnie przytulił.
-Może pójdziemy na spacer? Mały spacerek do sklepu i spowrotem. Co ty na to?
Pokiwałem lekko głową. On wziął mnie za ramie i zaciągnął do przedpokoju. Dał mi swoje buty. Moje były mokre a mielśmy ten sam numer buta. Ubrałem także jego bluzę. Już po chwili wyszliśmy i skierowaliśmy się do sklepu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz