Miłość Zakazana cz. XX
Długopisem
nakreśliłem na dzisiejszej dacie serce a w środku ich imiona. Nie mogłem mówić
a ni kazać jemu. Ale mogłem pokazać mu o co mi chodzi. Patrzał na mnie ze
zdziwieniem i strachem. Podszedł do mnie i wziął moją twarz w ręce. Przejechał
palcem po bliźnie.
-On
ci to zrobił, prawda? Jest bardzo wybuchowy. Opatrzył ci to chociaż.
-Taa.
Jest trochę nerwowy to fakt. Ale widziałeś co zrobiłem? Zawołaj go,
porozmawiamy z nim.
Lucas
wyszedł z kuchni i po chwili wrócił z Kanoki’m. Chłopak stanął naprzeciwko
kalendarza i patrzał się na niego ze strachem i gniewem. Po chwili popatrzył na
mnie i w jego oczach widziałem furię, chęć mordu. W jego oczach widziałem, że
to co zrobił wcześniej, chce to powtórzyć. Cofnąłem się krok do tyłu, Kanoki
ruszył na mnie ale drogę zagrodził mu Lucas. Uratował mi chyba życie.
-Kanoki
uspokój się. Wiedziałem od dawna co do mnie czujesz ale myślałem, że mi się
przewidziało. Minoru mnie tylko uświadomił w tym. Ale teraz nie o tym chcę z
tobą porozmawiać. Dlaczego mu to zrobiłeś?
Kanoki
potrząsnął przecząco głową jakby chciał te myśli wyrzucić ze swojej głowy.
-Przepraszam.
Nie chciałem mu tego zrobić. Byłem zdenerwowany jak wykrzyczał na cały głos do
ciebie, że cię kocham.
-Ok.
zostawmy tą sprawę Aidenowi. On się z tobą policzy. Teraz druga sprawa. Od
kiedy mnie kochasz? Nie próbuj się teraz niczym wymigiwać ani uciekać. Chce
znać prawdę.
Szarooki
podszedł do Lucasa i patrzał na niego przez chwilę. W końcu objął go w pasie i
pocałował. Był wyższy od niego o pół głowy. Brązowowłosy patrzał chwilę na
niego ze zdziwieniem, po chwili przymknął oczy i objął go za szyję rękoma.
Kanoki przestał go całować i wtulił się w niego chowając głowę w zagłębienie
jego szyi.
-Przepraszam.
Nie chciałem tego. To tak samo. Nie chciałem tego ale… wybacz mi. Proszę.
-Cicho
bądź już. Puść mnie. Chce na ciebie patrzeć jak mi to wszystko mówisz. Słyszysz
mnie?
Japończyk
odsunął się od kuzyna ale nie puścił go. Nadal trzymał go w pasie.
-Teraz
mów. Patrz mi w oczy i mów.
-Przepraszam.
Starałem się przestać cię kochać ale nie mogłem. Nie umiałem.
-I
dla tego się ciąłeś?! Jesteś aż takim idiotą? Mogłeś mi powiedzieć,
zaakceptowałbym to. Zrozumiałbym i nie wyśmiał cię. Ale ty chciałeś się za to
ukarać. Jestem na ciebie wściekły!
Odsunął
się od niego uderzając go w twarz. Po chwili weszli Aiden z Rafaelem. Kiedy
zobaczyli scenkę przed nimi mocno się zdziwili. Popatrzyli na mnie pytająco.
Kiedy Lucas się odwrócił i ich ujrzał powiedział do Kanoki’ego, że go
nienawidzi i on wie dlaczego. Kiedy chciał wyjść przytrzymał go Rafael. Był
wyższy od chłopaka o głowę więc nie miał z tym problemu.
-O
co tu chodzi. Wytłumacz nam. Albo ty albo on.
Skinął
głową na czarnowłosego. Lucas zaczął się wyrywać ale Rafael był silniejszy.
-Przestań
się wyrywać, i tak mi powiesz i tak. Słyszysz co do ciebie mówię?!
-Zamknij
się! Nic nie rozumiesz.
-To
mi wytłumacz.
-Kocham
się w nim od trzech lat.
Wszyscy
popatrzeliśmy na Kanoki’ego ze zdziwieniem. Nie mogłem uwierzyć, że powiedział
to tak spokojnie. Siedział teraz na krześle przy stole i patrzał na swoje ręce.
Całe w bliznach.
-Chciałem
przestać ale nie umiałem. Karałem się za to każdego dnia. Robiłem to z
nadzieją, że miłość do ciebie będzie mi się kojarzyć z bólem ale… nie umiałem.
Wybacz mi Lucas.
Zakrył
twarz dłońmi i zaczął płakać. Lucas podszedł do niego i głaskał go po włosach.
Uklęknął przed nim i powtarzał tą czynność aż chłopak się nie uspokoił. Kiedy
to się stało rzucił się na brązowowłosego i przytulił go mocno. Upadli na
ziemię ale nic sobie z tego nie robili. Lucas objął go za szyję i odsunął lekko
jego głowę aby zatopić usta w jego wargach. Po chwili puścił go i spiekł się
cały rumieńcem.
-Wybaczam,
ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
Usiadł
wygodniej na ziemi kładąc go sobie na kolanach.
-Nigdy
więcej się nie skaleczysz, nie będziesz próbował się nigdy więcej ukarać w jaki
kolwiek sposób, zrozumiano? A co najważniejsze: nigdy mnie nie zostawisz.
Przez
chwilę mogliśmy widzieć w oczach i na twarzy japończyka strach i zdziwienie. Ale
po chwili zmienił wyraz twarzy diametralnie. Teraz gościło na niej szczęście,
ulga i miłość. Przytulił mocno chłopaka do siebie cały czas dziękując. Urocza
scenka. Mimo, że byli kuzynostwem nie karciliśmy ich za to uczucie. Widać było
co Kanoki czuje do Lucasa. I na odwrót.
-No
chłopaki- zagadnąłem cicho- właśnie byliśmy światkami narodzin wielkiej
miłości. Teraz wszyscy są szczęśliwi. Tylko Rafaelowi musimy znaleźć partnerkę
albo partnera. Jeśli to drugie to będzie GAY TEAM!
Uciekłem
z kuchni ze śmiechem czując wściekły wzrok rudzielca na sobie. On wymyślał
nazwę dla tymczasowej grupy. Dotychczas nazywali się „The Chocolate”. Wiadomo
dlaczego. Lucas uwielbiał czekoladę i chłopaki dali taką nazwę dla niego. Uspokoił
się po jakichś dwudziestu minutach. Mieliśmy jutro wolne więc postanowiliśmy
zostać na noc u Lucasa. Do późna mieliśmy próbę a potem od około 20 do 22
oglądaliśmy jakąś głupią komedię. Potem chłopaki włączyli horror. Nienawidzę
ich. Szczerze ich nienawidzę. Seans skończył się około 2-3 w nocy. Wcześniej
pojechaliśmy do domów po ciuchy więc skoczyłem tylko szybko do łazienki wziąć
prysznic i byłem gotowy. Dostaliśmy z Aidenem pokój rodziców Lucasa. Szybko
zasnęliśmy tuląc się do siebie.
-Skarbie
wstawaj. Już dziesiąta. Dzisiaj wielki dzień!
Co?
Jaki wielki dzień, o co mu chodzi? Przytulił mnie i pocałował namiętnie. O tak,
taką pobudkę to ja proszę codziennie. Natychmiast otwarłem zaspane oczy i
usiadłem na łóżku. Zauważyłem mojego ukochanego jak zmywa się z pokoju z
szybkością światła. Zauważyłem też płatki róż na łóżku i podłodze. To kochane z
jego strony ale o co chodzi? Zorientowałem się, że te płatki tworzą ścieżkę
prowadzącą od łóżka na korytarz. Wstałem więc i poszedłem tym szlakiem.
Schodami na dół i do kuchni. A tam co? Wielki czekoladowy tort urodzinowy z
wiórkami! Kto ma urodziny? Podeszłem bliżej i na torcie zobaczyłem napis z
lukru brzmiący: „Kocham cię, skarbie. Aiden”. Byłem zachwycony. Poczułem jak
coś łapie mnie od tyłu i przytula. Odwróciłem się wiedząc kto to. Pocałowałem
mojego ukochanego i zaplotłem ręce za jego szyją. Był w samych spodenkach więc
miałem spokojny dostęp do jego cudownie umięśnionej klatki piersiowej. Po
chwili odsunąłem się od niego nie puszczając jego szyi. Zauważyłem całą ekipę i
mojego brata. Dodatkowo byli nie tylko Rafael, Lucas, Kyoni i Kanoki. Była cała
nasza klasa.
-Kocham
cię Michael. I nigdy nie przestanę. Wszystkiego najlepszego.
Wtedy
chórem wszyscy powiedzieli „Wszystkiego najlepszego, Michael”. Aiden wziął mnie
na ręce a cała reszta zaczęła śpiewać sto lat. Zaniósł mnie do wielkiej jadalni
i położył na krześle, które miało imitować tron. Słodki. Dostałem nóż i
położyli mi tort przed twarzą. I że niby ja mam go przeciąć? O nie.
-Ale
ja go nie przetnę. Nie umiem. Aiden zrób to za mnie, proszę.
-Nic
z tego skarbie. Musisz pierwszy kawałek chociaż przeciąć.
Kiwnąłem
lekko głową na znak, że zrozumiałem. Wbiłem nóż w coś co miało imitować środek
i pochyliłem powoli i lekko rękę na dół aby odciąć kawałek. Zrobiłem to samo
kawałek dalej. I tak powstał pierwszy kawałek cudownego przekładańca
czekoladowego. Podałem go Rafaelowi, który trochę się zawstydził bo
powiedziałem, że pierwszy kawałek idzie do jedynego wolnego w „The Chocolate”. Potem
resztę już ciął mój ukochany. Wszyscy zasiedli do stołu i pałaszowali. Mmhnn,
pyszne. Aiden, który siedział po mojej lewej, powiedział, że on wiedział co ja
uwielbiam i sam robił ciasto.
-No
chyba nie. Mój ukochany braciszek wie, że to ja robiłem. Ty nie umiesz piec mój
drogi. Nie zjadłbym nic zrobionego przez ciebie.
-Ej,
moje kochanie zapewne cudownie gotuje.
No i
koniec kropka. Aidenek cudownie gotuje… zapewne. No co? Nigdy nie miałem okazji
jeść nic przez niego ugotowanego. Popatrzałem na niego i zorientowałem się, że
ma bluzkę. Jakaś dziewczyna z środka stołu podniosła rękę uciszając tym samym
wszystkich.
-Chciałabym
o coś zapytać Aidena. I nie, nie o to od kiedy się kocha w Minoru, tylko o coś
innego.
-Zgoda,
pytaj.
-Chyba,
że mogę stwierdzić fakt. Masz bardzo ładne plecy.
Wszyscy
łącznie z moim bratem zaczęli się śmiać a ja razem z moim chłopakiem spiekliśmy
buraka.
-To
nie moja wina. Po prostu temu kocurkowi trzeba obciąć pazurki.
-Albo
musisz być delikatniejszy dla mojego braciszka.
Kyoni
jak zwykle potrafił wszystkich roześmiać. Wszyscy śmiali się do rozpuku. Popatrzałem
na Aidena. Staraliśmy się być poważni ale długo nie wytrzymaliśmy. Kiedy spałaszowaliśmy
tort Lucas zaproponował aby wybrać się całą ekipą do kina. Na komedię rzecz
jasna. Przystaliśmy na jego propozycję. Okazało się, że jeden z naszych kolegów
z klasy jest synem szefa kina i zarezerwował nam całą salę tylko dla nas. Najlepsze
urodziny w życiu. Ale niepokoił mnie wzrok Rafaela skierowany na Lucasa i
Kanoki’ego. Co się stało?
I w następnym poście znów poruszymy temat tego, czy zespół będzie się nazywał "The chocolate" czy "Gay Team" XDI obrazek na poprawę chumoru:
Jakaś dobra dusza mogłaby pokazać swój talent i narysować to na kartce? Albo coś innego. Potrzebuję weny do ryowania ;-;