Miłość Zakazana cz. XVII
Kiedy się
obudziłem nie zauważyłem Aidena obok. A jeśli uciekł? Jeśli dla niego to była
tylko przygoda? Tylko jeden raz?! Jeśli kłamał i mnie zostawił i teraz będzie
się śmiał ze mnie w szkole? Jeśli zrobi ze mnie pośmiewisko dla całej szkoły?
Poczułem mokre łzy na policzkach. Jeśli mnie zostawił to co ja teraz zrobię?
Odwróciłem się do poduszki i zacząłem płakać. Nie zauważyłem, kiedy ktoś usiadł
na łóżku i zaczął mnie głaskać. Po chwili usiadłem i otarłem twarz wierzchem
dłoni. Kiedy zorientowałem się, kim była ta osoba, wtuliłem się do niego.
Jednak mnie nie zostawił. Posadził mnie sobie na kolanach i zaczął mnie gładzić
po plecach. Teraz zorientowałem się, że mam jego koszule na sobie.
-Dlaczego
płakałeś? Coś się stało? Aż tak byłem niedelikatny? Bardzo boli?
Pokiwałem
przecząco głową. Wtuliłem się w niego jeszcze bardzie jednocześnie krzywiąc.
Teraz poczułem jak mnie wszystko boli. BOŻE ŚWIĘTY! Boli jak ciul.
-Bałem
się, że mnie zostawiłeś. Myślałem, że dla ciebie to tylko przelotny seks.
Rozpłakałem
się jeszcze bardziej.
-Co?
Żartujesz sobie? Ja? Nigdy bym cię nie zostawił. Przecież obiecałem. Chodź na
dół.
-Nie
zejdę. Za bardzo… boli.
Ostatnie
słowo wypowiedziałem bardzo cichutko. Bo rzeczywiście wszystko mnie bolało. I
chciałem się wykąpać.
-Zaniosę
cię. Umyłem cię jak spałeś więc potem weźmiesz prysznic jak chcesz. No chodź.
Wziął mnie
na ręce bez widocznego wysiłku. Wiedziałem, że jestem chudy ale żeby aż tak? No
bez przesady. Na dole w kuchni zauważyłem mojego brata, który zalewał mi kawę.
Na stole leżały dwa kubki. Oba z kawą. Kubek mojego brata i zapewne Aidena. Oba
do połowy puste. Już rozmawiali na TEN temat. Aż dziw bierze, że Kyoni nie
zabił Aidena. Posadził mnie na kanapie w pokoju i poszedł do kuchni. Po chwili
wrócił z moim kubkiem i Kyonim. Podwinąłem kolana pod brodę bo nadal byłem z
Samej koszuli mojego chłopaka. Sięgała mi do połowy ud z tego co
wywnioskowałem.
-Jak się
spało, Minoru?
-Dobrze.
Odpowiedziałem
nawet bez zastanowienia. Raczej już wszystko wiedziałem.
-Przecież
widzę, że się krzywisz. Dać ci tabletki? Zaraz przyjdę.
Odpowiedziałem
„że tak z chęcią”. Ale w głowie. Na zewnątrz tylko pokiwałem głową. Kiedy
wyszedł spojrzałem na złotookiego.
-Rozmawialiście
już?
-Tak.
Cudem żyję.
Wyszczerzył
ząbki i mnie pocałował. Od razu oplotłem rękami jego szyję i pociągnąłem go na
łóżko. Leżał na mnie i całował mnie czule i namiętnie. Po chwili przyszedł mój
brat i położył tabletki przeciwbólowe na stole. Na odchodnym powiedział coś co
brzmiało jak „To ja wam nie przeszkadzam gołąbeczki” i poszedł. Po jakichś
pięciu minutach Aiden mnie w końcu puścił i dał mi tabletki, które popiłem
kawą, zazwyczaj tak się nie robi. Kiedy wypiłem zawartość kubka Aiden zaniósł
mnie do łazienki i nalał wody do wanny. Następnie włożył mnie do niej,
pocałował i wyszedł. Po chwili wrócił trzymając w dłoniach moje ciuchy.
Siedziałem w wannie chyba z godzinę zanim nie zadzwonił telefon Aidena.
-No
cześć.
-…
-U
Minoru. Taa, będziemy za godzinę a co?
-…
-Nie
no spoko, zaspaliśmy i chcielibyśmy jeszcze pospać jeśli pozwolisz.
-…
-A
co cię to? Niech cię nie interesują sprawy dorosłych dziecko.
-…
-Nie
ucz ojca jak się dzieci robi, jasne?! Dobra kończę, bo Mój kochanek się budzi.
-…
-Wiem,
wiem. Będziemy na pewno. Za godzinę będziemy u ciebie, narka.
Nie
czekał aż osoba po drugiej stronie coś mówi tylko od razu wyłączył rozmowę i
spojrzał na mnie czule.
-To
Lucas. Mamy być u niego za piętnaście minut ale powiedziałem mu, że będziemy za
godzinę więc zjemy jeszcze śniadanie, co ty na to mój kochanku?
Zarumieniłem
się ale zgodziłem. Kiedy wyszedłem z wanny i ubrałem się poszliśmy do mojego
pokoju po plecak, w którym miałem chwyty, teksty piosenek i wszystko inne.
Potem poszliśmy do kuchni gdzie dostałem śniadanie w postaci grzanek. Po
jakichś czterdziestu minutach wychodziliśmy a ja dostałem jeszcze gofra na
odchodnym od brata. Skąd on go wynalazł? Nie ważne. Mam gofra i to się liczy!
[\*(^^)*/] Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Więc tu mieszkał Lucas?
Ładnie powiem. Kiedy weszliśmy na podwórko skierowaliśmy się do otwartego do
połowy garażu, z którego można było usłyszeć głośną muzykę. Wychwyciłem gitarę
elektryczną, perkusję a także lekkie zalążki keyboardu. Nie rozpoznałem jednak
piosenki jakiej grają. Nie była to chyba żadna ze znanych mi albumów znanych
artystów. Wchodząc do środka mogłem poczuć ciężkie i twarde powietrze. Ile oni
tu siedzieli? Lucas spojrzał na nas i podniósł rękę tym samym uciszając
pozostałych chłopaków. Rafael siedział przy perkusji, Lucas na gitarze ale nie
kojarzyłem chłopaka przy keyboardzie. Był na pierwszy rzut młodszy ode mnie ale
jeśli bardzie mu się przyjrzeć to jednak był starszy. Miał kruczo-czarne włosy i
szare oczy, miał trzy kolczyki na prawym uchu i jeden w wardze. Był bardzo
przystojnym chłopakiem. Ale nadal nie tak przystojny i piękny jak Aiden, co to
to nie!
-A
więc Minoru, to Kanoki. Mój daleki kuzyn z Japonii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz