2.11.2013

Miłość Zakazana cz. XI

Witam! kolejny rozdzialik :D

Miłość Zakazana cz.XI


Szkoła a dokładniej gimnazjum to miejsce do nauki i rozwoju dla przyszłych pokoleń. Ta, jasne. Ciężko jest się skupić będąc z kimś takim w klasie. Na każdej lekcji ON odwraca moją uwagę od otaczającego świata. Dość często JA staje się JEGO szpiegiem na przerwach. Wiem o nim wszystko. Co mi potrzebne. Imię i nazwisko, zainteresowania, potrafię go całego opisać, wiem w co lubi grać a w co nie, wiem co lubi jeść a co nie, co pije i na co ma uczulenie. Wiem o nim wszystko. Jaki jest dla przyjaciół i dla wrogów. Ja wiem o nim wszystko, ale on o mnie nic. Cholera, zawsze miałem to pieprzone szczęście. Czasami miałem wrażenie na lekcji, że na mnie spogląda ale to niemożliwe. Jest ode mnie wyższy o głowę więc siedzi w ostatniej ławce. Ja siedzę dwie przed nim ale w drugiej strony klasy. Więc spokojnie mogę na niego patrzeć na lekcji. Wygląda to jakbym patrzał przez okno. Aktualnie siedzę na pierwszej lekcji i słucham. Rzadko to robię.

-A więc, kto gra na jakimś instrumencie?

Zapytała nauczycielka. Odruchowo spojrzałem na Aidena, albowiem tak miał na imię obiekt moich westchnień. Podniósł rękę? Na czym gra? Ja też uniosłem, no cóż najgorszy nie jestem. Pani zaczęła się pytać każdego na czym gra. Były różne odpowiedzi: flet prosty, poprzeczny, perkusja, trójkąt(wyczyn -_-), wiolonczela, harfa, skrzypce, trąbka, klarnet, znalazła się nawet gitara basowa. Przyszła pora na obiekt mych wzdychań.

-Ja? Gitara elektryczna. Czasami akustyczna lub klasyczna.

-A ty Minoru? Na czym grasz?

-Hmm? Przepraszam, zamyśliłem się. Gram na gitarze: klasycznej, akustycznej, basowej i elektrycznej, na pianinie lub fortepianie. Czasami na skrzypcach ale obecnie nie posiadam ich.

Chyba z pół klasy gwizdnęło z podziwu. Moje marzenie także. Powiedział nawet coś pod nosem ale nie dosłyszałem. Z tego co umiałem wyczytać z ruchu warg to było coś w rodzaju „wow, nieźle. Też bym tak chciał”. Zazdrościł mi? =3= moje słodkie, jak będziesz chciał to cię nauczę! Boże moja wyobraźnia sięga zenitu O_O. Nauczycielka poprosiła mnie abym coś zagrał na pianinie, które na moje nieszczęście stało w klasie. Podszedłem do pianina i obeznałem się ze znanymi mi nutami. Z głębin pamięci wyciągnąłem znany mi bardzo i lubiany przeze mnie kawałek „requiem for a dream”. Zacząłem powoli go grać. Wczułem się po chwili i już nie myślałem o tym, że ON na mnie patrzy. Grałem go spokojnie i bez stresu (tak jak gościu tutaj http://www.youtube.com/watch?v=l8zoqWa9RsE ). Kiedy skończyłem usłyszałem ciche brawa, które przerodziły się w głośne oklaski a nawet gwizdy. Byłem wzruszony, kiedy zobaczyłem, że nawet Aiden mi klaszcze. Uśmiechnąłem się głupkowato i usiadłem na miejsce.

-Ludzie to nie było aż takie trudne, nie przesadzajcie.-wydukałem.

-Jak to nie?- odezwał się Lucas, najlepszy przyjaciel Aidena- Nawet ja bym tak nie potrafił a uczę się już od dobrych pięciu lat. Jak ci się to udało? Ile już się uczysz grać, co?

-Ze dwa lata na pianinie, półtora na fortepianie.

-Co?!

I nagle wszyscy się zdziwili. No co? To był mój pierwszy dobrze zagrany cover, uczyłem się go bite dwa miechy. To samo powiedziałem klasie ale mi nie uwierzyli. Jak można się takiego utworu nauczyć w dwa miechy, pytali. Yyy, normalnie?

-To niemożliwe. Jak mi powiesz, że umiesz to też na gitarze to cię po prostu uduszę. Aiden słyszałeś?

-Tak mój drogi, słucham głośnej muzy na słuchawkach ale głuchy nie jestem. To co, umiesz na gitarze?

-U-umiem ale potrzebuje elektrycznej. I nie będzie to normalna wersja tylko heavy metalowa.

-Dobra poczekaj-to był Lucas- zaraz przyniosę. Panią można?

Nauczycielka pokiwała głową. Ja zacząłem wyciągać mój notatnik w którym miałem chwyty.

-Ale potrzebuje pomocy.

-Ja ci pomogę. Skoczę tylko po moją gitarę.

Kiwnąłem głową. To mój wymarzony powiedział po czym wyszedł a ja cierpliwie poczekałem na moją gitarę. Kiedy ją dostałem sprawdziłem czy jest dobrze nastrojona za co zostałem ofuknięty przez Lucasa. A jego kolega z ławki zaczął się śmiać. Był to bardzo przystojny rudzielec imieniem Rafael. Razem z Lucasem i Aidenem mają ponoć zespół ale szukają wokalisty. Kiedy przyszedł czarno włosy wręczyłem mu jego chwyty i pokazałem kiedy on gra. Zacząłem. Grałem zupełnie jak on: http://www.youtube.com/watch?v=uMVoUHi0J1Q . Wczułem się. Kiedy skończyliśmy wszyscy bili nam brawa a Lucas podszedł i zaczął udawać, że mnie dusi na co ja zacząłem się śmiać.

-Jak można w dwa miechy tak grać!? Ludzie no nie dobijajcie mnie! Gdzie i kto cię uczył ale już mi tu gadaj.

-Sam się uczyłem, trochę z filmików na youtube, hehe.

Zaśmiałem się głupkowato co on skitował załamaniem rąk.

-Że niby jak? Sam? Czegoś takiego? JAK!?

-Yyy, normalnie? To nie było trudne. Na gitarze elektrycznej umiem jeszcze Vivaldi, cztery pory roku. Najlepiej idzie mi jesień nie chwaląc się, heh he.

Złapałem się za tył głowy i podrapałem. To nie było takie trudne, co oni gadają?

-Naucz mnieeee!

Co? Że ja miałem nauczyć jego? To on grał w zespole nie ja. Pewnie umiał wiele utworów których ja nie umiałem. No ale co? Zgodziłem się.

-YEEAAA!!!!! Moim nauczycielem będzie mistrzunio!

-Co? Ej no nie. Jaki mistrzunio? Że niby ja? Nie przesadzaj, to że ktoś umie parę utworów nie oznacza od razu, że jest mistrzunio.

Cała klasa zaczęła się śmiać. Byłem nieśmiały i znajdowałem się w dziwnej sytuacji. Od totalnego upokorzenia uratował mnie dzwonek. Lucas wziął mnie pod ramie i wypytywał mnie o godzinę, datę, gdzie. O wszystko. Zgodziłem się aby w sobotę przyjechać do niego o trzynastej. Mieliśmy siedzieć u niego w piwnicy gdzie mają swoją „bazę wykładniczą” jak to nazwał Rafael. Szedłem ramię w ramię z Aidenem i byłem cały bordowy. Boże święty! ON to wszystko słyszał! Po ostatniej lekcji Lucas zaoferował mi, że mnie podwiezie. Powiedziałem, że mam jeszcze jedno kółko więc skitował to zwykłym „do jutra”. Kiedy się odwróciłem wpadłem na NIEGO. Czy on musiał tam stać? Stałem się jak na zawołanie bordowy na twarzy.

-Jakie kółko jeszcze masz?

-G-gry na p-pianinie. Pomagam szóstoklasistom. Muszę iść.
-Mogę ci pomóc? Albo ewentualnie posłuchać? Potem cię odwiozę jasne?

-Nie! Znaczy, nie dziękuje dam sobie radę.

-Proszę!

Zrobił te słodkie oczka i śliczny uśmieszek. Jak tu im odmówić? Poszliśmy do klasy, on usiadł na samym końcu i przysłuchiwał się. Po skończonej lekcji poszliśmy na parking gdzie stał jego motor.

-O nie.

-Co się stało? Boisz się?

-Głupi, jasne, że nie. Nie o to mi chodziło. Zapomniałem chwytów do gitary a miałem ćwiczyć jeden utwór, zaraz wrócę.

-Dobrze, poczekam w tej nieskończonej ciszy w samotności zżerającej mnie od środka!

Idiota. Ale i tak go kocham o czym on nigdy się nie dowie. Roześmiałem się i pobiegłem do klasy, w której odbywały się zajęcia. Dostałem wcześniej klucze od nauczyciela więc spokojnie weszłem do środka i złapałem kartki z chwytami po czym wybiegłem prędko aby nie czekał na mnie. Kiedy byłem już na parkingu spotkałem moich prześladowców. Dzisiaj ich nie spotkałem więc się nie zdziwiłem.

-O, witaj Minoru, jak tam moje pieniądze? A co tutaj masz?

Wyrwał mi kartki z rąk po czym przeczytał słowa znajdujące się na nich. Muszę jeszcze napomknąć, że ta piosenka była mojego autorstwa więc wiadomo o czym lub raczej o KIM była.

-„Jego piękne kruczoczarne włosy lśnią w świetle księżyca, a złote oczy błyszczą niepohamowaną rządzą spoglądając na mnie śpiącego”. Co to za chłam? Lepsze napisałby mój brat w przedszkolu!

Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja starałem się odzyskać moją piosenkę. Niestety, byli wyżsi. Słyszałem komentarze typu: „O kim to?” „To twoje marzenie?” „Chciałbyś aby ktoś cię przeleciał?” „Ja to z chęcią zrobię!” i tym podobne.

-Co tu się dzieje? Minoru, coś się stało?
Był to obiekt z mojej piosenki. Jeśli on by dostał te kartki to bym się chyba załamał. Wszyscy nagle ucichli. Co się stało? Czyżby się go bali? Ale przecież tego nie wykorzystam, o nie nie. Podszedł do kolesia, który akuratnie miał kartki i mu je zabrał następnie pociągnął mnie w stronę motoru. Popatrzałem tylko kątem oka jeszcze na chłopaków, byli o rok od nas starsi i bali się jego? Nieważne, ważne, że nie dostałem w twarz za brak pieniędzy. Dał mi kask i usiadł przede mną a ja objąłem go w pasie. Nie dlatego, że od zawsze chciałem to zrobić, ale dlatego, że się cholernie bałem. Ruszył wraz z piskiem opon stając dęba. Jego chyba poryło!? Nie widzi, że ja się boję i przez to jeszcze bardziej go do siebie tulę? A może właśnie o to mu chodziło? Zacząłem się do niego drzeć aby zwolnił. Zarąbiście mnie słuchał. W końcu dojechaliśmy do jakiegoś domu. To był chyba jego bo wstał i wziął plecak, każąc mi poczekać. Już po chwili wrócił i spytał się mnie gdzie mieszkam. Powiedziałem mu jak dokładnie tam dojechać a on ruszył w taki sam sposób jak przed szkołą. Pod moim domem powiem mu coś o tym jak rusza, nie ma przebacz. Po chwili dojechaliśmy. Zsiadłem i odebrałem od niego mój plecak i kartki z chwytami. Kiedy już miał ruszać podszedł do mnie i szepnął mi na ucho...

Hahaha! Jestem wredna XD jutro albo później bęzie następny ale narazie nie mam napisanego i dobrze stworzonej akcji. Więc do jutra! :D

2 komentarze:

  1. Ty zła, zła istoto przerwać w takim momencie Foch nie MEGA FOCH . Ale rozdział i blog super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! *dumna* Wiem jestem zua ale rozdział się pisze XD obiecuje, że będziecie zadowoleni. w następnym będzie się działo.

      Usuń