16.11.2013

Miłość Zakazana cz.XIX

Uwaga w tym poście występuje gwałt a także kaleczenie ciała. Osoby o słabych nerwach proszone są o nie czytanie tego i nie komentowanie.... Przepraszam :D moja psychika jest nie do naprawy XD

Miłość Zakazana cz. XIX


-Błagam cię nie mów nic Lucasowi. On mnie znienawidzi, wyrzuci z domu, zerwie wszelki kontakt! Ja tego nie przeżyję Minoru. Budzę się codziennie z nadzieją, że to się nie wyda. Błagam, nie mów mu.

Nie mogłem nie ulec. Wyszedłem powolnym krokiem z pokoju nic nie mówiąc. Przy samych drzwiach krzyknąłem na całe gardła do Lucasa, że Kanoki go kocha. Obejrzałem się na chłopaka i jasno mogłem stwierdzić, że zanim wpadnie tutaj którykolwiek, ja będę martwy. Szarooki podszedł do mnie spokojnym krokiem i złapał mnie za ramię pchając w stronę łóżka. Przestraszyłem się. Co on chce zrobić? Rzucił się na mnie i przygwoździł mnie do łóżka za ręce. Trzymał je jedną ręką, drugą szukając czegoś w szufladzie. Chyba znalazł bo uśmiechnął się. Po chwili wiązał moje ręce do framugi łóżka. Teraz to się bałem. Kiedy skończył podszedł do biurka i z piórnika wyciągnął żyletkę. Co on chce zrobić?

-Dlaczego to zrobiłeś? Będziesz cierpiał tak jak ja teraz. Sprawię, że ten twój chłopak cię zostawi. Sprawię, że będziesz ohydny i nikt cię nie będzie chciał.

Usiadł na mnie okrakiem i zakneblował mi usta. No gdzie są te tłumoki kiedy ich potrzeba?! Przybliżył rękę z żyletką do mojej twarzy, z jego twarzy nie mogłem wyczytać żadnych emocji. Zacząłem kręcić przecząco głową z nadzieją, że to tylko sen. Niestety pomyliłem się. Poczułem na policzku piekący ból a po chwili i jakąś ciecz. Poczułem także brak zahamowania co do moich spodni. Wykreślił na moim policzku szramę od oka po brodę. Kiedy skończył ściągnął mi spodnie wraz z bokserkami. Zostałem w samej koszulce, którą jak na zawołanie podwinął mi aż pod brodę. Patrzałem na niego ze strachem. Wziął i położył sobie moje nogi na ramionach. Chyba nie ma zamiaru… Nie dokończyłem myśli a poczułem piekący ból zaraz przy wejściu do odbytu. Wygiąłem kręgosłup w łuk od bólu. Po chwili poczułem takie same szarpnięcia na biodrach od zewnętrznej i wewnętrznej strony, na podbrzuszu i brzuchu, na klatce piersiowej i nogach a także na plecach. Cały się trząsłem nie tyle co z zimna czy bólu a ze strachu. Strachu o to, co zaraz zrobi. Odwrócił mnie na brzuch i złapał mnie w pasie przyciągając do siebie. Klęczałem teraz do niego tyłem z rękoma przywiązanymi do łóżka. Kiedy zaczął napierać na moje wejście palcem jednej ręki, drugą mnie odkneblował.

-Błagam cię, Kanoki, wszystko odkręcę. Tylko mnie puść a naprawię wszystko. Obiecuję. Tylko nie rób nic nie… ach. Ach! Nie! Kanoki. Aaa…!!

Poczułem jak napiera na moje wejście z całej siły. Bolało, najgorsze było to, że jeszcze nie doszedłem do siebie po tym co było w nocy. Ale teraz było gorzej. Z Aidenem był to przyjemny ból bo on użył nawilżacza. A Kanoki nawet śliny nie użył. Pociekły mi łzy a na biodrach poczułem krew, która najwyraźniej nie pochodziła od ran żyletką. Zaczął wychodzić i wchodzić we mnie z coraz większym naciskiem i coraz szybciej. Bolało strasznie, błagałem aby przestał, że ja wszystko naprawię i powiem, iż to był żart.

-Proszę, Kanoki. Jeśli teraz prze… ee! staniesz to ci wybaczę i nic im nie powiem! Obiecuję tylko błagam. Przestań!

Zatrzymał się na chwilę i wyszedł ze mnie. Miałem nadzieję, że odpuścił, rozwiąże mnie, pomoże się umyć i przeprosi. Jakże się myliłem. On tylko odwrócił mnie do sobie przodem i położył  moje nogi sobie na ramionach. Wszedł we mnie z wielką siłą nie zważając na błagania. Po kolejnych próbach wybłagania wolności stanął. Zaczął mnie całować po ustach. Zacisnąłem mocno wargi i nie chciałem go wpuścić językiem do ust. W końcu zaczął na nowo mnie pieprzyć więc byłem zmuszony otworzyć usta. On sprytnie wykorzystał moment i wdarł się do nich i zaczął badać wnętrze zachłannym językiem. Odsunął się ode mnie jeszcze na chwilę aby przekazać mi, że jeżeli spróbuje go ugryźć to zerżnie mnie jak psa. To można było jeszcze gorzej to zrobić? Nagle poczułem, że dochodzi, albowiem jego członek stał się większy przez co jeszcze bardziej bolało. Oderwał się ode mnie w końcu.

-Błagam Kanoki, nie we mnie. Wyjdź ze mnie, błagam.

Moje prośby w ogóle nie zostały wysłuchane. Jakbym mówił do ściany. Nagle poczułem jak dochodzi, we mnie. Potem opadł na moje posiniaczone i pokaleczone ciało. Kiedy uspokoił oddech wyszedł ze mnie a ja poczułem jak jego sperma wypływa ze mnie. Położył się obok i mnie rozwiązał. Odsunąłem się od niego na ile pozwalało mi ciało.

-Nie płacz mi tu teraz. Też cię błagałem, ale ty miałeś mnie gdzieś. Chcesz się wykąpać?

Byłem zdziwiony jego zachowaniem ale faktycznie, miał rację. Błagał mnie abym nie mówił nic Lucasowi a ja miałem go głęboko. Najpierw w przenośni a potem dosłownie. Tylko dlaczego chłopaki nie słyszeli moich krzyków? Nie ważne. Kiwnąłem lekko głową na znak, że chętnie wezmę kąpiel.

-Ale… musisz mnie zanieść. Sam nie dojdę.

-To zrozumiałe. Tylko musisz się uspokoić. Przepraszam. Nie chciałem tak zareagować. Jestem zbyt agresywny i to chyba nie przynosi dobrych skutków. Wybaczysz mi czy już za późno?

Byłem zdziwiony. Przeprosił mnie? Prosił o wybaczenie?

-Wybaczę ale pod jednym warunkiem.

-Jakim!? Obiecuję zrobić wszystko.

-Wszystko o co poproszę?

-Tak, wszystko to wszystko.

-Masz powiedzieć Lucasowi co do niego czujesz.

Jego wesoły uśmiech niczym jak u dziecka nagle znikł. Pochylił nisko głowę zasłaniając nią oczy.

-Nie mogę. Wolę, żebyś mnie nienawidził do końca życia niż powiedzieć mu co do niego czuję. Zniszczyłbym jego życie a on pewnie by mnie znienawidził i wyrzucił z domu. Skrzywdziłbym go. On jest normalny. Kocha dziewczyny. Nie zainteresuje go ktoś taki jak ja. Jestem do niczego. Popatrz na przykład na siebie. Co ja ci zrobiłem? Ciebie umiem skrzywdzić, ale jego… nie potrafię. Choćbym bardzo chciał mu to powiedzieć nie umiem. Chodź do łazienki.

Zgrabnie zmienił temat. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pomieszczenia naprzeciwko jego pokoju. O dziwo nie trząsłem się ze strachu w jego ramionach. Była to mała ale przytulna łazienka. W wielkiej wannie mogły zmieścić się dwie osoby. Posadził mnie na ubikacji i zaczął wlewać wodę do wanny. Kiedy była prawie pełna włożył mnie do niej i nalał płynu na gąbkę i zaczął mnie myć. Po plecach, brzuchu, po nogach, rękach, w końcu wziął się za moje krocze. Położyłem się w wannie i dałem mu spokojny dostęp do mojego wejście. Nie śpiesząc się umył mnie całego. Łącznie z głową. Wyszedł na chwilę aby wrócić z moimi ciuchami. Podczas odwracania mnie na plecy ściągnął mi bluzkę więc była czysta. W miarę.  Wyszedłem i ubrałem się. Zaniósł mnie do salonu i tam zostawił. Po chwili wrócił z herbatą i tabletkami. Wierzyłem mu, że nic już nie zrobi. Spokojnie wziąłem tabletki do ust i popiłem herbatą. Po chwili weszli chłopaki uradowani jak nigdy.

-Cześć skarbie, jak rozmowa?

Aiden podniósł mnie i położył sobie na kolanach. Ja popatrzałem na Kanoki’ego. On patrzał na mnie ze strachem. Bał się, że go wydam a wtedy Aiden go zabije? Słusznie. Już chciałem to zrobić ale przypomniała mi się jego mina jak błagał mnie, abym nic nie mówił Lucasowi. Odpowiedziałem tylko, że wszystko w porządku i wtuliłem się w niego. Lucas machnął po chwili do mnie i nakazał mi iść do kuchni. Tam stanął przy blacie i oparł się o niego.

-Nie chcę o nic wypytywać ani nic. To była wasza rozmowa, ale czy… Kanoki mówił coś o… o tym co do mnie… czuje?

Zdziwiłem się. On wszystko wiedział? Z ust wyrwało mi się ciche „Ale o co chodzi? Nie wiem o co ci chodzi. Jakie czuje?”

-Nie wiem. Wiesz, ja jestem dość spostrzegawczy a on myśli, że nie widzę jak na mnie patrzy. Myślisz, że jestem aż taki głupi? Mówił coś o… sam wiesz o co mi chodzi.

Też nie jestem Głupic. Nie mogłem nic zrobić ani powiedzieć. Podeszłem powoli do kalendarza na ścianie. Długopisem nakreśliłem na dzisiejszej dacie serce a w środku ich imiona. Nie mogłem mówić a ni kazać jemu. Ale mogłem pokazać mu o co mi chodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz