Miłość Zakazana cz. X
Mieszkałem
już u Nata od dwóch dni. Przyszedł czas na powrót. Nie chciałem ale musiałem. Czekała
mnie też rozmowa z Flame’m, której się przeraźliwie bałem. Musiałem mu
powiedzieć w końcu jak mam naprawdę na imię. Boże, on mnie zabije za to, że mu
wcześniej nie powiedziałem. Przyszedł czas. Nat spakował mnie i teraz się
ubieraliśmy. Od dwóch dni nie widziałem ani brata ani Flame’a. Stęsknił się
pewnie. Po chwili na podjazd podjechał mój brat. Wyszedł do mnie i czule mnie
przytulił. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Siedziałem z tyłu aby na mnie nie
patrzał. W końcu dojechaliśmy do domu. Na schodkach ujrzałem mojego chłopaka. Wyglądał
na smutnego. Nie chciałem wychodzić do niego i musieć czuć jego wściekłą minę,
bo niewątpliwie taką zrobi. Wysiadłem i chciałem uciec w przeciwną stronę ale
Nat mnie zatrzymał.
-Przestań,
nie wygłupiaj się. Nie będzie na ciebie zły.
-A
jak będzie? Co wtedy?
-Wtedy
z nim pogadam i wyjaśnię mu sytuacje chyba, że zrobił to Kyoni.
Powoli
z ociąganiem podszedłem do blondyna. Ten automatycznie mnie przytulił i
powiedział mi do ucha:
-Błagam
cię, nigdy więcej tak nie rób. Bałem się o ciebie.
-Przepraszam
Flame ale muszę ci coś powiedzieć.
Powiedziałem
cichutko próbując go od siebie odsunąć.
-Chodźmy
do domu. Nie będziemy rozmawiali na dworze, jest już zimno.
Wcale
nie było. Ale on się o mnie martwił. Weszliśmy do domu a Flame nie chciał mnie
wysłuchać póki nie zrobił mi herbaty i spokojnie nie usiedliśmy całą czwórką
przy stole. W końcu się odezwał.
-Co
chciałeś mi skarbie powiedzieć?
-O
moim imieniu. Prawdziwym.
-Już
wszystko wiem. Kyoni mi wyjaśnił. Cieszę się.
-Dlaczego?
Okłamałem cię.
-Bo
masz ładne imię. Słyszałem też dlaczego zmieniłeś. Od dzisiaj będę się je
starał wypowiadać tak czule jak twoja mama, dobrze?
Zaniemówiłem.
On o wszystkim wiedział? I nie chciał mnie zabić? Nie znienawidził mnie?
-Michael.
Piękne imię.
Usłyszałem
to z jego ust. Brzmiało tak pięknie, że nie wytrzymałem. Łzy zaczęły zakrywać
mi świat. Byłem szczęśliwy. Flame podszedł do mnie i mnie przytulił. Cały czas
powtarzając te trzy piękne słowa: „Kocham cię, Michael.”. Płakałem ze
szczęścia. Odpowiedziałem mu, że ja też go kocham. Po jakimś czasie poszliśmy
do pokoju oglądać jakiś film. Szybko zasnąłem na piersi mojego chłopaka,
albowiem byłem bardzo zmęczony. Obudziłem się po jakiejś godzinie i ujrzałem
mojego skarba. Leżeliśmy w łóżku a on
mnie przytulał. Cichutko wstałem i poszedłem do kuchni. Potrzebowałem ciepłej
herbaty. Kiedy woda się gotowała poczułem jak coś delikatnie obejmuje mnie w
pasie od tyłu. Był to Flame. Przytulił się do moich pleców całując kark. Pewnie
przeszkadzały mu trochę włosy. Musiałem wybrać się do fryzjera, pomyślałem.
Przestałem reagować na jego pieszczoty. Chyba to zauważył bo odsunął się ode
mnie i zalał mi herbatę. Skapnąłem się dopiero jak pociągnął lekko moją ręką.
Poszliśmy na górę do pokoju. Upiłem łyk z kubka i położyłem się do łóżka. Jak
na zawołanie poczułem silne ramiona oplatające mnie w pasie i przyciągające
mnie do siebie. Wiedziałem, że jestem bezpieczny po wsze czasy. Kochałem go.
Zaczęło mi się coś przypominać. Jakby z daleka nachodziły mnie myśli. Były to
myśli z gimnazjum. Wtedy poznałem mojego pierwszego chłopaka…
C.D.N.
Buahahaha!
Wiem jestem zła bo kończę w takim momencie. Ale cierpliwości miśki a
szczególnie kieruje to do ciebie Flappi :D chyba jedyna to gunwo czytasz ale co
z tego? XD przeczytajcie koniecznie "Ogłoszenia parafialne"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz