30.08.2013

Miłość Zakazana cz. VIII

Siema! Kolejny rozdział Miłości Zakazanej już na was czeka!


Miłość Zakazana cz. VIII

Odsunąłem się od mojego brata i wtedy zobaczyłem całą scenkę. Nikt nie chciałby jej zobaczyć z udziałem własnego brata, policji i chłopaka. Powiadam nikt.
Jeśli myśleliście, że chodzi o to, iż Flame został arsztowany to się myliliście. Nie chodziło o to co on zrobił. Tylko o to co ja znowu zrobiłem. Może wyjaśnie.
Odkąd pamiętam byłem chory na astme. Ataku nie miałem od dziesięciu lat. Wtedy razem z bratem straciliśmy wszystko. Dom, rodzine, rodziców. Najważniejsze poszło z dymem. Miałem wtedy atak a rodzice byli w mieście na zakupach. Zostałem sam z bratem. Był niepełnoletni i ktoś musiał się nami zaopiekować. Adoptowali nas znajomi rodziców. Ja do dzisiaj się obwiniam za to. Bo to była moja wina i nikt mi nie wmówi, że to nie ja ich zabiłem! Miałem atak, Kyoni zadzwonił na karetke potem do rodziców. Padało. Pamiętam, że mocno padało. Jechali bardzo szybko po mokrym asfalcie. Jechali do mnie. Bali się o mnie.
Tym razem moi przybrani rodzice też się o mnie bali. I znowy padało. I znowy ten pieprzony wypadek! Wtedy miałem siedem lat. Teraz mam siedemnaście. Dziesięć lat różnicy. I znowu, kolejne osoby giną przeze mnie! To moja wina i nikt temu nie zaprzeczy. Ale przecież nie miałem ataku. Martwili się o mnie. Gdyby się marwili trochę mniej.
Po chwili zorientowałem się, że siedzie w salonie przytulany przez Flame'a. Mój brat był w kuchni i rozmawiał z policjantami. Ja płakałem a Flame mnie uspokajał. Jak ja nienawidzie mojego życia! Wszyscy przeze mnie zginęli! Moi rodzice biologiczni, rodzice przybrani jednocześnie przyjaciele moich biologicznych rodziców.
-Spokojnie już, nie płacz.
-Jak mam nie płakać skoro to przeze mnie nie żyją!?
-Wcale nie przez cebie. To nie twoja wina. Nie płacz już.
-Zamknij się! To moja wina!
Rany, jaki on był głupi! Jak mówie, że to moja wina, to to jest moja wina. I nikt tego nie zmieni! Po chwili wrócił mój brat. Zaprowadzili mnie do mojego pokoju. Nie chcieli abym wiedział wszystkiego. Mi nic nie wolno było wiedzieć. Po jakimś czasie przyszedł Flame z kubkiem gorącej herbaty. On myśli, że herbata poprawi mi chumor?!
-Masz. Uspokuj się, wypij i zejdziemy na dół. Twój brat chce z tobą pogadać.
Jakbym nie mógł z nim odrazu porozmawiać! Nie wypije tej herbaty. Ide do niego, muszę z nim pogadać. Flame próbuje mnie zatrzymać, ale nie ma nic gorszego jak wściekły ja. I jeszcze w takiej sytuacji. Mam dość tego, że wiecznie traktuje mnie jak dziecko! Zawsze byłem jego młodszym braciszkiem, którego trzeba chronić. Koniec! Nie będę kulą u nogi! Kiedy weszłem do pokoju zuważyłem mojego brata nad jakimiś papierami.
-Mam dość! Nie będę kulą u nogi! A ty nie będzesz mnie niańczył jak małego dziecka!
Wstał. Był zdenerwowany. Nie na mnie. Tylko na to co się stało. Pewnie obwinia się o to, że ja się obwiniam o śmierć rodziców. Bo to była moja wina. Przytulił mnie. Zaczął mi też szeptać coś do ucha.
-Jaką kulą u nogi? Jesteś głupi? Jesteś moim młodszym braciszkiem i zawsze będziesz dla mnie najważniejszy. Wyprzedze także twoje wypowiedzi. To co się stało to nie była twoja wina. To była wina gościa. który wjechał w rodziców.
-Moja wina! Moja wina! Wszystko co się stało to moja wina! Jechali DO MNIE! W deszcz. Po mokrym asfalcie!
Uciekłem do pokoju. Miałem ich dość. Zamknąłem się od środka, wziąłem słuchawki, laptopa i usiadłem na łóżku. Oni dobijali się do pokoju. Nie wpuszcze ich. Nie mieli kluczy do pokoju. Więc mogłem być spokojnym. Słuchałem głośnej, smutnej a jednocześnie nostalgicznej muzyki. Nagle poczułem coś mokreg na policzku. Płakałem. Przez nich. Nie. Przeze mnie. Znowu to samo. Słyszałem, że historia lubi się powtarzać. I to się właśnie dzało. Dziesięć lat temu tak samo zareagowałem. Pobiegłem do pokoju i zamknąłem się od środka. Włączyłem na słuchawkach najgłśniejsze melodie jakie posiadałem. Tylko po to aby nie słyszeć jak się do mnie dobijają. Miałem dość. Teraz to już koniec. Skończe z tym na zawsze. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz